www.miniatury.fora.pl

bronmus45

Znajome osoby, które zechciały mi cokolwiek doradzać w temacie walki z chorobą tłumaczyły w różny sposób, aby zaniechać poszukiwań pomocy w internecie. Jedna z tych osób - Adam J. - doradził jednak poczytanie sobie na temat właściwości leczniczych kurkumy, którą to sam zażywa już od pewnego czasu. Nawet podał mi swoją recepturę spożywania owego specyfiku (przyprawy). Ja natychmiast podjąłem tą myśl - zakupiłem pierwsze opakowanie kurkumy (z Indii), czarny pieprz, olej lniany i rozpocząłem tą swoistą kurację. Równocześnie z internetu dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o właściwościach leczniczych kurkumy, w zależności od kraju jej pochodzenia (uprawy). Zdecydowanie zalecaną jest kurkuma pochodząca z Sri Lanki, gdzie przeważa nadal rolnictwo naturalne. Kategorycznie natomiast odradzana jest kurkuma z Chin, która może więcej zaszkodzić niż pomóc. Znalazłem w internecie dostawcę (sklep) z tym właśnie specyfikiem pochodzącym z Sri Lanki, zamówiłem, otrzymałem i ją właśnie spożywam. Dwa razy dziennie (rano na czczo, wieczorem dwie godziny po posiłku lub godzinę przed) w takiej oto recepturze:

- 1 płaska łyżeczka kurkumy (ok. 3 g), pół łyżeczki czarnego pieprzu, olej lniany (kupowany w aptece, bo ten z półki sklepowej okazał się marnej jakości - niskolinolenowy) w ilości potrzebnej rozprowadzeniu składników do konsystencji musztardy. Ucieram to wszystko razem za pomocą łyżeczki w małej miseczce, dodaję trochę... soku wiśniowego (do smaku) i z tymże smakiem zajadam. Dlatego akurat sok wiśniowy, bo jest on w stosunku do innych soków owocowych bardziej zasadowym. A tenże wredny rak lubi przebywać w środowisku kwaśnym...

- To jeszcze nie koniec moich doświadczalnych zachowań w stosunku do siebie samego.

Jak wspomniałem powyżej - najkorzystniejszym środowiskiem dla rozwoju choroby nowotworowej jest właśnie organizm o wysokiej kwasowości. Optymalny zakres pH krwi dla większości procesów przemiany materii wynosi u człowieka 7,35-7,45.

Ja badania te rozpocząłem od zakupu papierków lakmusowych w aptece, za pomocą których można sobie pomierzyć (niezbyt dokładnie, ale jednak...) pH śliny i moczu.

Optymalna wartość testu dla moczu mieści się w przedziale 6.8 – 7.2. Dla śliny 7.2.

U mnie w obydwu przypadkach wyniki wykazały właśnie zakwaszenie organizmu. Skorzystałem więc znowu z pomocy internetu dla szybkiego - i co ważne - skutecznego odkwaszenia swojego krwiobiegu. Soda oczyszczona działa w tym bardzo pomocnie. W internecie można znaleźć wiele na ten temat. Ja wybrałem ostrożniejszą wersję i ją stosuję już trzy dni - ze sprawdzalnymi wynikami. Doprowadziłem pH moczu do ponad 8, a śliny ponad 7 i tak myślę utrzymać przez wiele dni za pomocą odpowiedniego, zasadowego jadłospisu - w razie czego wspomagając nadal miksturą z sodą. Aby jak najskuteczniej utrudnić - a być może wyeliminować - dalszy rozwój choroby nowotworowej.

A oto skład owej mikstury, którą wypijam dwa razy dziennie (też na czczo, podobnie jak kurkumę).

W słoiku z ciemnego szkła rozpuszczam wieczorem łyżeczkę miodu gryczanego w letniej wodzie. Rano dodaję do niej łyżeczkę sody oczyszczonej, intensywnie mieszam w zakręconym słoiku i wypijam. Następnie do tego słoika znowu nalewam letniej wody, dodaję miód, mieszam i mam na wieczór gotowy roztwór do dodania sody. I tak powtarzam tą czynność już trzeci dzień. Pamiętać jednak należy, że miód rozpuszczamy w letniej wodzie - nie przekraczającej 40 st.C - bo wyższa temperatura zabije nam wszystkie pożyteczne w nim związki. Ważnym jest również okres "leżakowania" miodu w wodzie. O wiele bardziej korzystną dla organizmu jest właśnie tak "odstana" woda miodowa.

Natomiast z kurkumy, która mi pozostała po pierwszym zakupie (pochodzenie Indie), zrobiłem sobie spirytusowy wyciąg. Do 200 ml czystego spirytusu wsypałem ową kurkumę (ok. 50 g), odczekałem parę dni (często wstrząsając butelką) i stosuję z ogromnym powodzeniem na bolący kręgosłup w okolicy właśnie owego 4L, zaatakowanego przez przerzut raka. Do tego celu zakupiłem pas ortopedyczny (usztywniony wkładkami), aby gruby podkład gazy (10 x 10 x 2 cm) nasączony tym wyciągiem dolegał w bolące miejsce. (Przed nałożeniem nasączonego wyciągiem spirytusowym pakietu zabezpieczam miejsce na plecach olejem lnianym, wcierając go w skórę.) Gazę tą - przyłożoną w żądane miejsce - przytwierdzam najpierw folią spożywczą (w rolkach), owijając ją dokoła tułowia. Folia ta spełnia bowiem dwa zadania. Zabezpiecza opatrunek (podkład z gazy) przed zsunięciem się, a także uniemożliwia spirytusowi szybkie odparowanie. Dopiero na to nakładam pas ortopedyczny, który to w znakomity sposób dociska nasączoną gazę do kręgosłupa. Żadne, nawet najdroższe maści przeciwbólowe nie odnosiły takiego skutku, jak ten prosty sposób. Ból ustąpił przynajmniej w 80%...!!!

Nawet po zdjęciu na noc w/w okładu, mogę ze spokojem przewracać się z boku na bok, bez bolesnych doświadczeń...

c.d n.